Jan Budziaszek rozmawia ze Stowarzyszeniem Przybądźcie Wierni o tym, co to tak naprawdę znaczy być chrześcijaninem.
Stowarzyszenie Przybądźcie Wierni: Wielu melomanów – w tym wielu profesjonalnych muzyków – uważa, że Skaldowie to najwspanialsza grupa w historii polskiej muzyki rozrywkowej. Jest Pan znany jako muzyk, perkusista grający w składzie Skaldów i współpracujący ze znakomitymi gwiazdami polskiej estrady ale również jest Pan znany jako wielki miłośnik Różańca Świętego. Modlitwa różańcowa towarzyszyła Panu już od najwcześniejszych chwil życia. Czy mógłby Pan opowiedzieć o tych pierwszych doświadczeniach siły modlitwy różańcowej w Pana życiu?
Jan Budziaszek: W lutym, lub marcu 1945 roku (początek błogosławionego stanu) mama była w prawie beznadziejnej sytuacji życiowej i zamiast się mnie pozbyć – jak ją namawiano – zaniosła mnie do Matki Bożej Nieustającej Pomocy w kościele o. Redemptorystów w Krakowie na ul. Zamojskiego i powiedziała wtedy do Maryi: WEŹ GO SOBIE. Od tego dnia przez całe swoje życie (80 lat) codziennie odmawiała III tajemnicę Bolesną Różańca w mojej intencji, z prośbą, aby jej Jasiu nie wstydził się kiedyś przyznawać do Jezusa i Maryi. Po 39 latach poszedłem odprowadzić pielgrzymów, którym udzieliłem noclegu przed wyjściem krakowskiej pielgrzymki na Jasną Górę. Było to 8 sierpnia 1984 roku. Piękna pogoda, wyszedłem w klapkch, w podkoszulku. Chciałem im pomóc, bo mieli dużo bagażu, poza tym kilka wieczorów wspólnej modlitwy bardzo nas połączyło. Nie wiem jak to się stało, ale po 6 dniach, bez szczoteczki do zębów, bez kromki chleba, bez wystarczającej odzieży stanąłem przed cudownym obrazem naszej Królowej na Jasnej Górze. Nie szedłem ani się modlić, ani nie miałem żadnej intencji, po prostu przez kilka dni marszu było mi jakoś cudownie. Ostatni odcinek od Wałów Jasnogórskich, do kaplicy Cudownego Obrazu idzie się bardzo długo. Szedłem na końcu pierwszej grupy, a druga grupa była polsko-włoska. Odmawiali różaniec. Zaczynali Włosi, a drugą cześć od Święta Mario, Polacy i tak na zmianę. Postanowiłem wtedy, że kiedy wrócę do Krakowa, cały dzień spędzę z jedną tajemnicą różańca szukając w literaturze wszystkiego co możliwe na jej temat. Tak powstały moje pierwsze rozważania tajemnic różańca, które później ukazały się w książeczce pt. „Jan Budziaszek zaprasza do różańca”. Jeszcze nic nie wskazywało, że zamienię źródło swoich natchnień z marichuany i spirytusu na SPIRITUS ŚWIĘTY. Po pewnym czasie miałem jakiś problem i poszedłem się pożalić przed Jezusa Ukrzyżowanego będąc nie całkiem trzeźwy. Kiedy tak się żaliłem wpatrzony w Ukrzyżowanego, przyszła do mnie taka myśl: Dlaczego przychodzisz do Mnie, idź do Matki, Ona ci we wszystkim pomoże. Tak zwanym przypadkiem nieprzypadkowym, na całym świecie, tego dnia była czytana w kościołach na Mszach św. Ewangelia POD KRZYŻEM. Jezus wisząc na krzyżu zobaczył stojących obok Krzyża swoją Mamę i umiłowanego ucznia, rzekł do Matki : „oto syn Twój, a do niego: oto Matka twoja”. I od tej pory uczeń wziął Matkę do siebie. I znowu przypadkiem nieprzypadkowym moim patronem jest właśnie ten Jan Ewangelista. Ja też wziąłem Maryję do siebie, a ona dała mi do ręki różaniec i powiedziała: Daję ci do ręki Budziaszku tajemnicę sukcesu życiowego w 15 rozdziałach. Jeżeli chcesz cokolwiek osiągnąć w swoim życiu, nie ważne w jakim zawodzie, możesz być, krawcem, szewcem, rolnikiem, kardynałem, nie ważne, musisz codziennie stawać w poszczególnych tajemnicach różańca i bez przerwy porównywać swoje życie do życia Jezusa i Maryi. Jak oni rozgrywali poszczególne sytuacje, a jak ty? Ta szkoła rozpoczyna się codziennie na pobudkę od spotkania z twoim aniołem i ma szansę zakończyć się na końcu życia Pawłowym stwierdzeniem: W dobrych zawodach uczestniczyłem, wiary ustrzegłem itd itd.
Stowarzyszenie Przybądźcie Wierni: W 1984 był Pan u szczytu kariery estradowej – mając sławę, pewnie i niezłe zarobki – mógł Pan brać z życia ile się tylko da – a tu niespodziewanie i bez żadnego postanowienia ani przygotowania – i jak Pan mówi – bez chęci do modlitwy, bez intencji – wziął Pan udział w pielgrzymce na Jasną Górę i rozpoczęła się Pana droga poznawania „tajemnicy sukcesu życiowego w 15 rozdziałach”.
Większość z nas bierze życie „w swoje ręce” i po pierwszych sukcesach uznaje siebie samego za świetnego sternika życiowego, któremu nie potrzebna jest niczyja, nawet Boża pomoc. Bóg jednak upomina się o swoje miejsce w naszym życiu. Wtedy zwykle następuje pewien opór pochodzący ze świata (przyjaciele, rodzina), ze strony szatana a nawet od naszego „Ja”. Czy doświadczył Pan tego rodzaju przeciwieństw?
Jan Budziaszek: Ja zacznę od pytania: czy na prawdę chcemy bawić się w chrześcijaństwo tzn. naśladować Chrystusa? Jeżeli tak, to odpowiedź na każde pytanie znajdziesz rozważając tajemnice różańca. Wszystko co nas w życiu spotyka jest łaską, bierze się z dopustu Boga Wszechmogącego, i tylko i wyłącznie dla naszego zbawienia. W tym, że ja zacząłem nowe życie 40 lat temu, nie ma w tym najmniejszej mojej zasługi. Bezwiednie zgodziłem się wejść w inny nowy, a jakże stary świat. Najtrudniej jest zrezygnować z tego nieszczęsnego JA. Od 40 lat nie wstanę inaczej z łóżka, bez względu na to, ile godzin spałem, dopóki nie porozmawiam z moim „Gabrielem” w I taj. różańca. Oto ja sługa twój, niech mi się stanie ….itd. Wiem od tej chwili, że wszystko co mnie dzisiaj spotka jest łaską.
A teraz do rzeczy. Przed laty dominikanin śp. o. Jan Góra powiedział do mnie: „Janek, gdyby mi ktoś powiedział, że wszyscy ludzie tak Cię noszą na rękach jak moi studenci, to bym się załamał. Musisz gdzieś dostawać w d…, bo tylko dzięki trudnościom i walce doszedłeś do tego do czego doszedłeś.” Kiedy pisałem moje rozważania do drogi krzyżowej najpierw zrozumiałem, że krzyże które dostajemy, to jest łaska i dostają je tylko wybrańcy. A Ci, którzy są bliżej Pana Boga dostają krzyże cięższe do przeniesienia. Natychmiast dostałem sygnał z Fatimy. Maryja zapytała trójkę dzieciaków: „Czy wiecie dlaczego tak wiele dusz idzie na zatracenie? – Bo nie ma nikogo się kto mógłby się za nich ofiarować!”. A więc bracie weź ochoczo swój krzyż i ucałuj go. Jak Pan Bóg zobaczy, że niesiesz go ochoczo, to może ci jeszcze coś dołoży. Czy nie mieliście nigdy takiej myśli, że kiedy było ciężko i narzekaliście na coś, nagle jakiś głos odezwał się w Was: Ja ciebie wybrałem! Daję ci ten krzyż, bo masz na tyle silne ramiona, że go uniesiesz, a dzięki tobie, jak go przyjmiesz jakaś duszyczka zostanie uratowana. Ile razy udało mi się w procesji z darami przed ofiarowaniem w czasie Mszy Św. położyć go duchowo na ołtarzu, ból natychmiast stawał się dwa razy lżejszy.
Dopóki nie nauczysz się dziękować za krzyże, które niesiesz, niczego nie zrozumiesz. Dostałeś krzyż na twój rozmiar. Czy chciałbyś się zamienić krzyżami z św. Wojciechem, św. Stanisławem, św. Andrzejem Bobolą, św. Maksymilianem Kolbe, czy bł. Jerzym Popiełuszką, a może z ks. Dolindo Ruotolo…
Stowarzyszenie Przybądźcie Wierni: W filmie „Ojciec Pio” jeden bohaterów – sędziwy kapucyn – mówi: „Cierpienie wraz z Jezusem to wrota do nieba, cierpienie przeżywane samotnie jest bramą do piekła.” Czy zgodziłby się Pan z tym?
Jan Budziaszek: Zastanawiam się często, czy ja czasem nie praktykuję fałszywego chrześcijaństwa. Wszystko u mnie opiera się na wesołych rozmowach. Lubię rozrywkę, nienawidzę cierpienia itd. itd. Nazywam to happy Jezus and Glory. A Jezus pokazał nam, że każdy z nas musi nieść swój własny krzyż. Sługa nie jest większy od swego Pana. W jego cierpieniu jest nasze odkupienie. To jest cena za naszą wiarę, za naszą wolność. Nasza droga krzyżowa nie może być inna. Weź ochoczo i obejmij swój krzyż i podążaj w kierunku swojego celu. Jak Pan zobaczy, że niesiesz go ochoczo, to może ci jeszcze coś dołoży, ha, ha…
W czasie jednej adoracji przed Najświętszym Sakramentem odbyłem następującą rozmowę: Jezu mój przymnóż mi wiary. Chciałbym mieć wielką wiarę. Natychmiast pojawiła mi się myśl: Ale to wiąże się z większym cierpieniem. Czym większa wiara, musi być większe cierpienie. Ja dałem ci wiarę adekwatną do twojego krzyża. Wiem, że go uniesiesz. Coś za coś. Popatrz na życie większości świętych. Z którym z nich chciałbyś się zamienić? Św. Wojciech,Stanisław Szczepanowski, Andrzej Bobola, Kolbe, Jerzy Popiełuszko, św. Paweł, s. Faustyna, polscy franciszkanie z Peru Michał i Zbyszek? Mam wymieniać dalej? Nie można zmartwychwstać bez cierpienia . Teraz rozumiesz?
Dzięki Ci Jezu. Teraz już wiem, że mam wszystkiego dobra o wiele więcej niż na to zasługuję.
On: Niczego nie oczekuj. Powołania przychodzą, kiedy się ich nie spodziewasz. Staraj się dziękować za każdą sekundę przeżytą na tej planecie, abyś godnie mógł przenieść się do Nowego Świata.
Panie pomóż mi to praktykować.
Miłość swoją sprawdzasz wtedy, jak reagujesz na marudzenia twojej żony. Przypomnij sobie jak ja zachowywałem się wtedy, kiedy byłem na krzyżu, a wszyscy drwili ze Mnie. Musisz w końcu zrozumieć, że zawsze jestem przy tobie i widzę każdy twój grymas twarzy. Naucz się w końcu, że nienawiści nie zwyciężysz nienawiścią, tylko uśmiechem i miłością.
Miłość to czyni, że się niewinny za winnego wini. Jeżeli pragniesz nazywać siebie chrześcijaninem, czyli moim naśladowcą, to patrz nieustannie na Mój krzyż. Ja oddałem swoje życie, aby odpokutować wszystkie twoje grzechy.
Moja i twoja Mama powiedziała do dzieci w Fatimie: czy wiecie dlaczego tak wiele dusz idzie na zatracenie? Bo nie ma się kto za nich ofiarować. Czy jesteś w stanie dzisiaj oddać swoje życie za twoje dziecko, które ma dopiero kilka dni w łonie matki, za brata siostrę, za kogoś z twojej rodziny? Przypominaj sobie Maksymiliana Kolbe, braci franciszkanów z Peru Zbyszka i Michała, rodzinę Ulmów z Markowej. Powołania przychodzą, kiedy się ich nie spodziewasz.
Teraz ja zastanawiam się, czy ja na prawdę mogę nazywać siebie chrześcijaninem, czyli naśladowcą Chrystusa???
W głowie huczą mi słowa Jezusa: Bo kto chce zachować swoje życie, straci je. A kto straci swoje życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je.
Zakończę słowami św. Maksymiliana Kolbe :
NIE ZMOGĄ NAS CIERPIENIA, TYLKO PRZETOPIĄ I ZAHARTUJĄ.
WIELKICH POTRZEBA NASZYCH OFIAR, ABY OKUPIĆ SZCZĘŚCIE I POKOJOWE ŻYCIE DLA TYCH, CO BĘDĄ PO NAS.
Stowarzyszenie Przybądźcie Wierni: Rozważanie Tajemnic bolesnych Różańca świętego wprowadza nas w mękę Pańską i praktycznie zmusza do refleksji nad naszym własnym życiem – niestety przeważnie dalekim od gotowości do ofiary z siebie z miłości do Boga i bliźnich. W jaki sposób powinniśmy odmawiać różaniec aby otrzymać łaskę takiej wiary, która prowadzi do pokornego przyjęcia krzyża bez względu na to jak ciężki nam się on wydaje?
Jan Budziaszek: Jeżeli chcemy rzeczywiście nazywać się chrześcijanami, czyli naśladowcami naszego mistrza, musimy przejść taką samą drogę jak On. Tak powiedziała Matka Boża nasza Królowa do Polaków. Po to są te tajemnice różańca do rozważania. Rozważanie czyli porównywanie mojego życia do życia Jezusa i Maryi powinno trwać przynajmniej tyle samo czasu co odmawianie dziesiątek Zdrowasiek tzn. od 4 do 5 minut. Ile razy siedzę nad kolejną tajemnicą, zawsze przychodzi jakieś nowe skojarzenie. Np. na modlitwie w Ogrójcu szatan pokazuje Jezusowi ludzi, którzy go nienawidzą, szkalują i opluwają i pyta: czy za nich też chcesz oddać życie? Albo oskarża go, że ta rzeź niewiniątek w Betlejem, to Jego wina, albo tysiące męczenników za wiarę to Jego wina. A jak ja się zachowuję kiedy mam jakiś konflikt z drugim człowiekiem, czy czasem nie staram się udowodnić, że to jego wina, wszyscy w koło są winni i gdyby nie oni, to by było pięknie. A Cyprian Kamil Norwid nam przypomina, że miłość to czyni, że się niewinny za winnego wini. Można by jeszcze tak długo…..
W drugiej bolesnej – biczowanie:
W Twoich ranach jest nasze zbawienie .
Maryja powiedziała do małych dzieci w Fatimie: Czy wiecie dlaczego tak wiele dusz idzie na zatracenie? Bo nie ma się kto za nich ofiarować. Kiedyś w czasie konsekracji dostałem taką jasność: Jeżeli cię coś boli to znaczy, że Wszechmogący dopuścił do tego, bo wie, że masz na tyle siły, że to uniesiesz. Jeżeli to przyjmiesz i położysz jako swoją ofiarę na Ołtarzu Pańskim, to nie dość, że ból zniknie w połowie, to jeszcze jakaś dusza zostanie uratowana. Jak Pan Jezus wstępował do nieba, powiedział nam, że jest z nami aż do skończenia świata, a znaleźć Go możemy w twarzach ludzi chorych, upośledzonych, szczególnie w twarzach ludzi, którym jest ciężko dźwigać własne krzyże. Matce Teresie z Kalkuty udało się, Bratu Albertowi udało się, to dlaczego nie może udać się Tobie?
Cierniem ukoronowanie.
Kiedy łatwo można się pogodzić z tym, że coś mnie boli, głowa, albo żołądek, bo jakaś dusza na świecie potrzebuje mojego krzyża dla zbawienia, to nic tak nie boli jak ludzkie wyszydzenie z powodu mojej wiary w Jezusa. Jeżeli nie przeżyłeś jeszcze na sobie takiego wyszydzenia, to znaczy, że daleko ci jeszcze do tytułu chrześcijanina. Jezus codziennie nam mówi: cieszcie się radujcie, jeżeli was nienawidzą i prześladują z powodu Mojego Imienia. Błogosławieni jesteście, a wasze imiona wielkimi literami zapisane są w niebie.
Jezu mistrzu mój! Dlaczego dałeś się tak wyszydzić, opluwać i nienawidzić, a ja mam Ciebie naśladować ? Dlaczego ? Przecież świat mi okazuje zupełnie inną drogę do szczęścia.
A Jezus mi powtarza: Zaufaj mi w końcu chłopie! Jam zwyciężył świat. Nie ma innej możliwości. Nigdzie nie jest powiedziane, że cały świat musi być chrześcijański. Jesteś wolny, nie musisz iść tą drogą.
Mimo wszystko Jezu, idę za Tobą. Jezu ufam Tobie, Jezu kocham Ciebie. Jezu prowadź mnie i daj mi siłę, bo Ty wszystko możesz.
Jezus niesie Krzyż.
Jezus mówi codziennie do mnie: Uczcie się nawzajem ciężary nosić. Posyłam cię do ludzi, którzy niosą podobne krzyże jak ty, a Moje wybranie polega na tym, że to ty masz im pomagać, a nie oczekiwać od nich pomocy. Zapamiętaj, że zawsze lepiej czuje się ten człowiek, który podnosi drugiego człowieka, niż ten, którego podnoszą i nigdy nie dowiesz się ile masz siły dopóki kogoś nie podniesiesz. Naucz mnie Panie rozumieć drugiego człowieka, a nie szukać zrozumienia, naucz mnie pocieszać, a nie szukać pociechy i naucz mnie w końcu kochać bezinteresownie, a nie szukać miłości.
Ten Szymon z Cyreny to wszystkich zadziwił, bo od kiedy poniósł Krzyż Jezusa, już Go do końca życia nie odstąpił. A skazanie kogoś na krzyż było największą hańbą. Nic tak nie połączy ludzi, jak wspólne noszenie krzyża i wspólna modlitwa. Jezu ześlij mi taką łaskę i pomóż mi, aby nie było ani jednego dnia w moim życiu, kiedy moje ręce nie pomogły by dźwigać krzyż człowiekowi, którego postawiłeś na mojej drodze.
Jezus umiera na Krzyżu.
Niestety chrześcijaństwo, jest to jedno wielkie nieustające przebaczenie i jeśli nie przebaczycie drugiemu człowiekowi, Ojciec Mój Niebieski nie przebaczy wam w niebie. Polacy znowu dostali łaskę w postaci najsłynniejszego już na świecie obrazu Jezusa Miłosiernego – Jezu ufam Tobie! Otóż te promienie, które wychodzą z Serca Jezusowego to Krew i Woda, które wytrysnęły z Serca Pana, kiedy żołnierz rzymski wyciągał włócznię z przebitego boku. Ta Krew i Woda zrosiła mu twarz i oczy i w tym momencie wyzdrowiały jego chore oczy i dusza. Jezu! Czy ja to dobrze rozumiem, że jestem jedyną szansą powrotu na Bożą drogę dla człowieka, który rani moje serce? Teraz wszystko zależy ode mnie, co wytryśnie z mojego serca: Nienawiść i chęć zemsty, czy miłość i przebaczenie? Czy ja to dobrze rozumiem?
Tak: Musi umrzeć twoja chora ambicja, żebyś mógł ze mną zbawiać świat. Dzieci: Przebaczajcie! Przebaczajcie! Przebaczajcie! Chrześcijaństwo, to jest jedno wielkie przebaczenie! Jeżeli z serca nie przebaczycie drugiemu człowiekowi, Ojciec mój Niebieski nie przebaczy wam w niebie.
Amen.
Stowarzyszenie Przybądźcie Wierni: Zatem, aby dobrze odmawiać Różaniec powinniśmy przed, a nie podczas odmawiania dziesiątka, rozważać daną tajemnicę przez około 4 do 5 minut. Chciałem teraz zapytać o samą modlitwę. Pamiętam, jak na spotkaniu z Panem przed dobrych kilku laty, gdy odmawialiśmy wspólnie z całą grupą uczestników spotkania dziesiątek Różańca, Pan – jako prowadzący – mówił kolejne „Zdrowaś Maryjo” w taki sposób, z jakim się wcześniej nie spotkałem. W taki – jak mi się zdawało – wspaniały sposób. Jak dojść do takiego pięknego sposobu odmawiania modlitwy, by kolejne różańcowe „Zdrowaśki” nie były suche, monotonne, jakby mechaniczne, wypowiadane może nawet bezmyślnie – słowem, byśmy nie „odklepywali” modlitwy różańcowej, jak to niestety często nam się zdarza? Jak modlić się, żeby Różaniec stał się cudowną pieśnią – melodią duchową płynąca z ziemi do Nieba?
Jan Budziaszek: Polaku! Połóż rękę na swoim sercu i odpowiedz sobie: Czy ty naprawdę kochasz Matkę Najświętszą? Nie mów mi ustami, a sercem. Wiesz już, że jesteśmy jedynym narodem na świecie, że Ona sama ogłosiła się naszą Królową. Zanim odpowiesz, odpowiedz sobie w sercu, ile czasu spędzasz codziennie na rozmowie – modlitwie – z Maryją. Jak się kogoś kocha, to największym pragnieniem jest spędzać jak najwięcej czasu z ukochaną osobą. A Ona ostatnio prosi nas i błaga: Kochane dzieci bardzo potrzebuję waszej modlitwy, ponieważ tylko modlitwą i postem możemy zatrzymać wojny i kataklizmy, które zagrażają światu. Po drugie, nie można kogoś pokochać, jeżeli się go nie zna. Czy znasz całą historię Polski? Pierwsza świątynia na tych ziemiach była poświęcona Bogurodzicy. Najważniejsze zwycięstwa w historii to zwycięstwa Niepokalanej:
1. Bitwa pod Grunwaldem 15 VII 1410 wigilia Matki Boskiej Szkaplerznej.
2. Zwycięstwo pod Chocimiem. 11 XI 1673 Matka Boża objawiła się św. Stanisławowi Papczyńskiemu i powiedziała: Stanisławie, synu Mój! Modlitwy twoje wysłuchane, albowiem wojska moje zwyciężyły w tej chwili nieprzyjaciół mego królestwa. Oznajmij to ludowi Memu. Weselcie się , a służcie wiernie Memu Synowi.
3. Włoski Jezuita, opiekun duchowy św. Stanisława Kostki po usłyszeniu od Maryi 14 VIII 1608 r., że wybrała Polaków na swoje królestwo, dwa lata szedł do Krakowa, aby oznajmić to królowi Zygmuntowi III Wazie. 8 V 1610 r. na Wawelu w czasie Mszy św. w obecności króla, Maryja znowu powtarza to samo. Król zlekceważył prośbę Maryi i za kilka lat Szwedzi znowu napadają na nasz kraj. Król ucieka z kraju. Pisze listy razem z episkopatem do papieża błagając o pomoc. Papież Aleksander VII odpowiada: Dlaczego przychodzicie do mnie. Przecież to Maryja was wybrała i jest waszą hetmanką. Tylko z Nią zwyciężycie. Dopiero wtedy łaskawie król Jan Kazimierz wraca do kraju i 1 kwietnia 1656 r. przed obrazem Matki Bożej Łaskawej we Lwowie kładzie swoją koronę u stóp Maryi.
W 1683 r. 100 tys. armia turecka zalewa Europę. Cesarz Niemiec i papież proszą króla Jan III Sobieskiego o pomoc militarną. Sejm Polski absolutnie nie chce się zgodzić i znowu św. Stanisław Papczyński osobisty spowiednik króla słyszy od Maryi, aby król zebrał wojsko i poszedł z odsieczą pod Wiedeń. Jak wiecie od tego dnia 12 IX mamy święto Imienia Maryi.
O Cudzie nad Wisłą 15 VIII 1920 r. każde dziecko powinno rozprawiać codziennie i pytać dlaczego wielka armia zaczęła uciekać w wielkiej panice przed garstką młodzieży Warszawskiej. Tylko bolszewicy widzieli niewiastę unoszącą się na niebie i jak kule strzelane przez nich odbijały się od sukni Maryi i wracały do nich i wybuchały nad nimi.
Byliśmy największą potęgą w Europie wtedy, kiedy hymnem Polski była pieśń Bogurodzica Dziewica. W księdze Apokalipsy czytamy: Widzę niebo otwarte, Dziewica obleczona w słońce, nad jej głową wieniec z gwiazd dwunastu, i księżyc jest pod jej stopami. Ona rozpoczyna wojnę ze smokiem i Ona tę wojnę zwycięża. Tylko Ona zwycięży smoka, a nie żadna partia, czy ludzka organizacja.
Polaku, mam nadzieję, dotrze do Ciebie fakt, że to Ona Ciebie wybrała i w momencie kiedy mówisz Zdrowaś Maryjo – o co Ona tak bardzo cię prosi – Ona jest teraz cała przy tobie, patrzy w twoje serce i oczy, bo w sferze ducha nie istnieje czas, ani przestrzeń. Kiedy to naprawdę dotrze do Ciebie, gwarantuję Ci, że nie poznasz swojego, tembru głosu, dykcji i interpretacji wygłaszanej modlitwy do najpiękniejszej, najukochańszej Matki. Na początek możesz pomagać sobie obrazkiem np. tym z Medjugorie.
Stowarzyszenie Przybądźcie Wierni: Co możemy zrobić aby młodych zachęcić do modlitwy? Dzisiaj niestety bardzo często młodzi nie chcą iść drogą wiary jaką szli ich rodzice i dziadkowie. Jak ich przywrócić do Kościoła i do Pana Boga gdy świat proponuje im zupełnie inne życie, które jawi im się jako lepsze, atrakcyjne i przyjemne?
Jan Budziaszek: Dlaczego tak dużo jest zła dzisiaj na świecie?
Ponieważ we mnie jest za mało dobra, aby zarażać najbliższych!
A co trzeba zrobić, zmienić, aby naprawić ten świat?
Pan zacznie zmieniać siebie, a ja siebie i tak zaczniemy zmieniać ten świat na lepsze.
To są słowa św. Matki Teresy z Kalkuty. Ona nikogo nie zmieniała, nie nawracała. W każdym człowieku, a szczególnie cierpiącym człowieku widziała cierpiącego Chrystusa. Musimy pamiętać, że Stwórca tego świata nie jest religią, a miłością. Ja zostałem powołany do życia na tej planecie przez miłość doskonałą, abym nigdy nie umarł, abym był szczęśliwy i abym uszczęśliwiał innych. Ja nie mam prawa powiedzieć nikomu: chodźcie z nami, bo Bóg jest z nami. To ludzie obserwując moje życie powinni uczepić się mnie i powiedzieć: Skąd to masz? Widzę, że jesteś TAM blisko, weź mnie ze sobą. Kiedyś dziennikarz mnie zapytał: Jakie było największe wydarzenie w twoim życiu? spodziewał się moich opowieści o koncertach w najsłynniejszych salach koncertowych na świecie. Ja mu odpowiedziałem, że największe moje wydarzenie dzieje się teraz w czasie spotkania z tobą. Co Pan takie rzeczy opowiada. Pan objechał tyle razy naszą planetę, grał z tak wielkimi muzykami, a ja biedny dziennikarzyna, nic ciekawego. Popatrzcie jakie to proste: Ani ja, ani ty, nie wiemy, czy jeszcze jutro się obudzimy. Na GÓRZE już wszystko wiedzą, a my się jeszcze martwimy. Może dostaliśmy ostatnią szansę, żeby fajnie przeżyć ten czas. Ja spotkałem ciebie, jako kogoś, który jest w czymś najlepszy na świecie. Dostałeś od Stwórcy taki kod DNA, w który jest zawarte Imię Boga, którego nie ma nikt na tej planecie. To ja dziękuję Bogu, że postawił mi kogoś takiego na mojej drodze. Moim jedynym zadaniem życiowym, jest pragnienie, aby każdy człowiek po spotkaniu ze mną odchodził z nadzieją i uśmiechnięty. Inspiracją dla mnie byli Adam Chmielowski, czyli św. Brat Albert i św. Matka Teresa z Kalkuty. Polecam gorąco Ewangelię św. Łk 18, 9-14
Na koniec moja wielka prośba: Jeżeli ktokolwiek z Was zobaczy we mnie więcej pobożności niż miłosiernej miłości, proszę odstrzelić mnie w pierwszej kolejności.
Amen.
Jan Budziaszek – polski perkusista bigbitowy, rockowy i popowy. Od 1965 r. związany na stałe z zespołem Skaldowie. Od 1979 współpracuje z zespołem swingowym „Playing Family”. Następnie grał z Jarosławem Śmietaną w grupie Extra Ball, w Kwartecie Tomasza Stańki, współpracował z Marylą Rodowicz i grupą Pod Budą, oraz z New Life’m.
Uczestniczył w wielu festiwalach muzycznych: Norymberga, Jazz Jamboree, Bratysława, Berkeley, Reno. Szacuje się, że zagrał ponad 5000 koncertów. Nagrał 30 płyt, jest ponadto autorem wielu godzin muzyki na potrzeby teatru i telewizji.
Jest świeckim rekolekcjonistą i autorem książek, w tym m.in.: „Dzienniczek perkusisty (część 1)”, „Dzienniczek perkusisty (Część 2)”, „Dzienniczek perkusisty – Odkrycie Ameryki”, „Królewska Droga Krzyża”, „Jan Budziaszek i Jacek Zieliński – Wielkich Polaków Modlitwy za ojczyznę”, oraz kilku książek wydanych w postaci kasety, m. in. „Jan Budziaszek zaprasza do różańca”, „Do nieba idzie się”, „Medjugorski różaniec”, „Królewska droga krzyża”.
Pomysłodawca koncertu „Jednego Serca, Jednego Ducha”, który odbywa się corocznie wieczorem w dniu Bożego Ciała w Parku Sybiraków w Rzeszowie od 2003 roku.
Dodaj komentarz