„Zachwiana hierarchia” – fragment książki

Tematy

Wybraliśmy dla Państwa krótki fragment bardzo interesującej pozycji na rynku księgarskim jakim jest książka pt.: „Zachwiana Hierarchia. Pomieszanie pojęć i przyczyny kryzysu w Kościele” o. Jana Pawła Strumiłowskiego OCist. – wydanej przez Wydawnictwo Esprit. W książce analizując przyczyny współczesnego zamętu doktrynalnego i moralnego w Kościele katolickim Autor wyjaśnia wiele nieporozumień pojęciowych związanych z tym kryzysem.

Element Boski (…) jest dla świata obcy i nieznany. Z jednej strony jest utęskniony (nie da się go wyrwać z natury ludzkiej), z drugiej – w jakiejś mierze odstręczający, gdyż jest odmienny, a nawet w pewnym sensie przeciwny zdeformowanej i odwróconej od Boga naturze ludzkiej. Życie naturalne nie jest życiem zbawionym. Jeśli zatem Kościół pozbywa się elementu, który jest „znakiem sprzeciwu”, i upodabnia się do świata, zakłamuje swoją misję. Przyczyną coraz słabszego oddziaływania Kościoła jest więc jego zeświecczenie, odarcie z nadprzyrodzoności i upodobnienie do świata. Kościół nie oddziałuje, gdyż coraz mniej ma czym oddziaływać – traci swoją unikalną tożsamość, a sam coraz bardziej podąża za światem. Najgłębszą więc przyczyną kryzysu jest przedłożenie dopasowania do świata ponad prawdę zdeponowaną w łonie Kościoła oraz usiłowanie, by tę wyjątkową substancję pochodzenia Boskiego, którą szczyci się Kościół i która stanowi o jego wyjątkowości i determinuje jego misję uświęcania świata, rozpuścić w substancji świata, kierując się błędnym przeświadczeniem, że świat również posiada ów pierwiastek świętości.
Kościół tymczasem, kiedy upodabnia się do świata, staje się zwietrzałą solą. Gubiąc swoją tożsamość, jednocześnie traci swój wyjątkowy smak. A na tym tragizm się nie kończy! Jeśli ten świat jest pozbawiony Boga, to nawet jeśli z natury jest dobry, jednocześnie jest ślepy i nie potrafi wyraźnie dostrzec, czym jest prawdziwe Dobro i prawdziwa Miłość. Jeśli świat jest pozbawiony Boga przez grzech, to własnością świata, a nie Kościoła jest grzech. Nie oznacza to oczywiście, że w łonie Kościoła grzech nie istnieje. Do Kościoła rzeczywiście należą i włączani są grzesznicy, ale w tym celu, by Kościół z grzechu ich leczył. Grzech jest substancją właściwą światu –nie z natury, lecz z wyboru Adama. Przez grzech świat został zaprzedany grzechowi. Chociaż zatem może się to wydawać przesadą, to, co dzisiaj jest napiętnowane w Kościele (skandale seksualne), jest skutkiem zainfekowania Kościoła jadem tego świata. Przecież to nie z łona Kościoła narodzili się homoseksualiści prowadzący do dewiacji struktur, ale ze świata, z jego logiki, która wobec grzechu jest tolerancyjna i otwarta. Duch liberalizmu i niepotępiania, przenikając Kościół, w sposób łagodny i miękki formatował sumienia względem prawdy objawionej jasno osądzającej grzech. Wszak rewolucja seksualna, prowadząca do coraz większego ubóstwienia nieskrępowanej seksualności, narodziła się w świecie, a nie w Kościele, i w świecie jest wychwalana, a do Kościoła miarowo się sączy.
Zatem kapłan, który chce naprawić Kościół, upodabniając go do świata i pojednując ze światem, kapłan, który publicznie wspiera ideologie LGBT, który mówi, że homoseksualizm jest czymś naturalnym, a nawet błogosławionym, a który jednocześnie pierwszy wykrzykuje i wygraża palcem Kościołowi za zbrodnie pedofilskie – będące przecież w istocie nieuporządkowaniem w tej samej sferze, tylko doprowadzonym do ekstremum – taki kapłan jest hipokrytą. Jest podobny do człowieka, który wznieca pożar, a potem pierwszy bije na alarm i krzyczy, wskazując winnego. Powtórzmy to jeszcze raz: grzechy i skandale, którymi należy się dla oczyszczenia Kościoła niezwłocznie zająć, pochodzą nie z ducha Kościoła, ale z ducha świata. Jeśli więc to oczyszczenie ma być prawdziwe, nie może się zatrzymać na zewnętrznych skutkach i symptomach (tym właśnie są same skandaliczne i grzeszne akty krzywdzenia niewinnych przez duchowieństwo), lecz musi sięgać przyczyn. Oczyszczenie zatem winno dokonywać się głęboko w tożsamości Kościoła, która jest zainfekowana tożsamością świata.
Znamienne, że często ci kapłani, którzy piętnują Kościół za wykroczenia duchownych, jednocześnie dążą do szaleńczego upodobnienia i pojednania Kościoła ze światem i swoje tezy uprawomocniają faktem, że przecież sami też należą do Kościoła, a jednak ich świat nie nienawidzi. Oni oto potrafią rozmawiać z ateistami czy nawet wrogami Kościoła, którzy okazują się nie tyle wrogami świętości, ile szlachetnymi wrogami tego, co w Kościele rzekomo destrukcyjne. W rzeczywistości jednak owa sympatia antykościelnych środowisk względem antykościelnych kapłanów podyktowana jest faktem, że tak naprawdę obie te grupy stoją po tej samej stronie – po stronie świata, naprzeciw Kościoła. I obie dążą do unicestwienia tego, co stanowi o odmienności Kościoła względem świata. Skutek takiego zabiegu oczywiście będzie jednoznaczny – Kościół utraci swoją tożsamość, a więc istniejąc, nie będzie istniał w pełni. Taka postawa i takie dążenia są więc większą zbrodnią niż krzywdy wyrządzane najmniejszym, gdyż są one w istocie gwałtem na jedynej Oblubienicy Chrystusa, która stanowi z Nim jedno ciało. Zeświecczenie Kościoła jest gwałtem na Ukochanej Chrystusa Pana przymuszającym ją do wyparcia się tożsamości płynącej ze zjednoczenia z Bogiem i przyjęcia sposobu myślenia świata, który Boga jest pozbawiony.
Zatem prawdziwym źródłem kryzysu jest uświatowienie Kościoła i zagubienie jego tożsamości, a mówiąc jeszcze precyzyjniej – zeświecczenie ludzi Kościoła i dążenie do tego, by Kościół swoją tożsamość czerpał nie z własnej istoty, ale ze świata, wsłuchiwał się nie w Ducha Pańskiego, ale w ducha świata. Chodzi więc tutaj o zmianę akcentów: Kościół taki przestanie przemieniać człowieka; sam będzie się zmieniał pod dyktando świata. Kościół jest rzeczywiście Bosko-ludzki, jest cząstką tego świata, ale w swojej genezie i celu wykracza poza ten świat. Element ludzki w Kościele był zawsze podporządkowany elementowi Boskiemu i przez niego kształtowany; dzisiaj tendencja jest odwrotna: to element ludzki chce na nowo reinterpretować element Boski, sprowadzić go do swojego poziomu. I ta zmiana jest źródłem i esencją prawdziwego zachwiania hierarchii – hierarchii porządkującej to, co Boskie, i to, co ludzkie.
Zatem nie umniejszając wszystkich skandali, traktujemy je raczej jako skutek choroby niż jej przyczynę. Przyczyną nie są akty molestowania nieletnich, jak chcieliby wskazać liberałowie; rzeczywistą przyczyną jest gwałt zadawany Oblubienicy Chrystusa – a ten gwałt zadają właśnie oni.
W kolejnych rozdziałach będziemy przyglądali się owemu zachwianiu hierarchii, które dotyka różnych przestrzeni życia kościelnego. Zobaczymy, jak dwa elementy – różnie określane i definiowane, jednak zawsze sprowadzające się do tego, co ludzkie i naturalne, oraz tego, co Boskie i nadprzyrodzone – w różnych obszarach życia Kościoła zmieniają swoją dominację. Marzenia tych, którzy pragną Kościoła o bardziej ludzkim obliczu, niestety się ziszczają – a to oblicze, aczkolwiek czułe i wrażliwe, jest naznaczone piętnem grzechu, coraz bardziej naturalne i ludzkie, a mniej nadprzyrodzone i Boskie. W obliczu Chrystusa poznaliśmy Boga. Dzisiaj w obliczu Kościoła coraz częściej pragnie się poznać oblicze człowieka. A przecież Chrystus i Kościół stanowią jedno.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *